Przeskocz do treści

Męczeństwo cz. IV

Ojcowie Paulini na Skałce w Krakowie — Życiorys św. Stanisława

Część czwarta

Po tym incydencie król Bolesław Śmiały został wyrzucony. Przyczyną tego było silne wzburzenie narodu. Może brat Herman i najwybitniejszy przedstawiciel krakowskiego możnowładztwa Sieciech doradzili Bolesławowi, ażeby uszedł za granicę, najlepiej do swego kuzyna św. Władysława. O takim sposobie „wyrzucenia” świadczy to, że Śmiały mógł zabrać ze sobą żonę, dziecko i zapewne skromny zastęp rycerzy. Nie uciekał z placu boju. Bolesław Śmiały nie był zdetronizowany i w dalszym ciągu czuł się królem Polski, o czym świadczy jego zachowanie się wobec św. Władysława na Węgrzech, gdzie żądał dla siebie honorów jako dla w pełni uprawnionego władcy, a nie tułacza. Władysław Herman objął po bracie rządy państwem jako regent, bynajmniej nie roszcząc sobie praw do królestwa. Według opowiadania Galla św. Władysław przyjął królewskiego kuzyna z mieszanymi uczuciami, z jednej strony cieszył się z powitania brata i przyjaciela, z drugiej strony odczuwał gniew i żal do niego za niewłaściwe wobec zastępu rycerstwa węgierskiego zachowanie się „wyrzuconego” króla.

Gdy Władysław usłyszał, że Bolesław się zbliża, częścią cieszy się z przybycia przyjaciela, częścią (w czasie spotkania) powstaje gniew. Częścią cieszy się z przyjęcia brata i przyjaciela, lecz tknięty jest boleścią, że (tenże brat) stał się opornym w oddaniu Władysławowi (węgierskiemu) pierwszeństwa (należnego mu na ziemi węgierskiej).

Bolesław Śmiały nie starał się o interwencyjną wyprawę do Polski. Oczekiwał tylko, kiedy będzie mógł wrócić do Krakowa. Nie doczekał się, bo umarł 3 kwietnia 1081 roku. Dopiero syn jego Mieszko objął tron polski w 1086 roku.

Tymczasem wokół grobu św. Stanisława na Skałce tworzył się kult, ciało biskupa postanowiono przenieść do katedry, której budowa była na ukończeniu. Władysław Herman ustanowił przy katedrze kapitułę, a żona jego Judyta Czeska obdarzyła ją dobrami. W roku 1088 biskup z nominacji Hermana imieniem Lambert przeniósł wraz z kapitułą relikwie św. Stanisława do katedry. Następni biskupi Czesław (1101r.) i Maurus (1110r.) spisali inwentarz kościoła św. Wacława na Wawelu.

W tym czasie jeden z kapelanów królewskich, mnich benedyktyński, nieznanego imienia, zdaje się Francuz, którego dziś nazywamy Anonimem Gallem, pisał na Wawelu kronikę książąt polskich i zapewne oglądając grób biskupa Stanisława, pytał o przyczynę jego śmierci. Pewnie jego bracia tynieccy, jak i urzędnicy dworscy podali mu wszystkie okoliczności męczeńskiego końca pasterza krakowskiego. Od swych mocodawców otrzymał Anonim zakaz opisywania, lecz pozwolono mu tylko wspomnieć o biskupie. Choć św. Stanisław otoczony był podziwem za odważną obronę niesprawiedliwie prześladowanych, jednak znaleźli się cezarianie, którzy uważali, że wystąpienie Stanisława było złamaniem przysięgi wierności, a przeto zdradą. Biskupi, bowiem, otrzymując przez inwestyturę swoją godność. Kara za złamanie przysięgi nazywała się vindicta i była wykonywana w sposób pozasądowy, arbitralny. Już samo jakiekolwiek nieposłuszeństwo wobec króla było złamaniem przysięgi, cóż dopiero publiczne upominanie i rzucenie klątwy.

Anonim, patrzący już z dala na te sprawy, wyraził w swej kronice sąd, jaki wyznawał, mianowicie, że ani papieżowi, ani biskupowi nie wolno na panujących rzucać kościelnego potępienia. Zresztą był to w owym czasie pogląd powszechnie przyjęty. Wystarczy wspomnieć, że niedługo po śmierci św. Stanisława (1080r.) cały prawie świat katolicki odwrócił się od Grzegorza VII.

Poglądy swe na stosunek Kościoła do władzy świeckiej wyraził, Gallus w przedmowie do III księgi swojej kroniki. „Godzi się, bowiem, by słudzy Boży, w tych rzeczach, które są Boże, w duchu posłuszni byli Bogu, w tych zaś, które należą do cesarza, okazywali cześć i służyli książętom tego świata”. Pisarz, który te słowa napisał, na pewno uważał wystąpienie św. Stanisława za zdradę wobec panującego. Ośrodek lotaryński, którego uczniem, jak poprzednio wykazywano, był św. Stanisław, podtrzymał ideę Grzegorza VII po jego śmierci i szerzył ją wśród sfer kościelnych, tak, że w końcu zwyciężyła i zaowocowała konkordatem wormackim z 1122 roku, zawierającym układ w sprawie zaniechania świeckiej inwestytury. Trzeba przyznać, że odwaga św. Stanisława była na tle gregoriańskiej Europy fenomenem niezwykłym i bohaterską zgodą na przyjęcie ofiarnej śmierci pasterza za swoje owce.