Część czwarta
Wiosenna wyprawa na Ruś i niepokoje z nią związane
Nowa fala niepokoju i eskalacje sporu między biskupem Stanisławem a królem następuje po wyprawie kijowskiej. Bratnia pomoc, z którą Bolesław pośpieszył na Wschód, aby umocnić na tronie zaprzyjaźnionych ze sobą kniaziów, pociągnęła za sobą zgubne skutki dla armii i samego króla. Zwycięskie wejście do Kijowa i zimowanie tam w charakterze zwycięzców, doprowadziło do zdemoralizowania zastępów królewskich. Zbytek, uciechy zmysłów, przyjęcia i uczty przyczyniły się do osłabienia dyscypliny wojskowej. W kraju w tym samym czasie również dziejało się źle. Z powodu przedłużającej się nieobecności mężów, wiele żon upadło, liczne majątki zostały zniszczone i działo się wiele krzywdy moralnej. J. Długosz tak widzi te wypadki:
Wojsko polskie oddało się różnym rozkoszom, rozpuście i występkom, traciło czas na biesiadach na upiększaniu się wonnymi maściami i przestawaniu z nierządnicami ruskimi, na chodzeniu do łazien i na publiczne zabawy. Wszystkie stany i stopnie wojskowe opanował grzech zbytku i niewstrzemięźliwości. I tak to zwycięskie wojska polskie pozwoliły się uwięzić i pokonać nie orężem, lecz występkami Rusinów. Przodował w tym król polski Bolesław osiągając szczyty rozwiązłości, jawnie i publicznie (w przekazach mówi się o grzechach przeciw naturze i zboczeniach seksualnych, w które tam miał być wciągnięty i uległ tym nałogom).
Żony, siostry i córki panów wojskowych, słysząc o swoich mężach, braciach i ojcach, że żyją w występnej zażyłości z ruskimi niewiastami, były bardzo zrozpaczone. Niektóre otrzymywały wieści, że ich mężowie pomarli lub zginęli w bitwach. Niektóre znudzone długą nieobecnością mężów, same zaczęły grzeszyć ze swymi sługami. Dochodziło nawet do wypadków, że jawnie zawierały małżeństwa i traciły mężowskie klejnoty, majątki i dobytek. Kiedy do obozu polskiego w Kijowie zaczęły napływać doniesienia o takich wypadkach, rozpoczął się wielki zamęt. Wielu rycerzy kieruje prośby o powrót do kraju. Ponieważ, król nie udziela pozwoleń, rozpoczynają się nawet dezercje. W ślad za tym idzie wściekłość króla widzącego jak mu topnieje armia. Nie dokończywszy pełnym sukcesem swej wyprawy, Bolesław wraca do kraju.
Okrucieństwo i zemsta
Szaleństwo króla i jego nowego sposobu myślenie nabyte na Rusi, ujawniło się w pełni po powrocie z wyprawy. Bolesław widział na Wschodzie zupełną uległość ludu i duchowieństwa ruskiego władcom świeckim. Naturze Bolesława odpowiadała taka służalczość poddanych, jaką cechowała się dusza ruska. Chciał prawdopodobnie widzieć taki stan również w Polsce. Model ten nie odpowiadał jednak polskiej naturze, która jest ”demokratyczna” – jak napisze później A. Mickiewicz – i nie znosi niewolniczego traktowania. To właśnie zaogniło spór między królem a narodem, którego obrońcą stał się biskup Stanisław.
Po powrocie król szaleje, tak przeciw niewiastom, które upadły, jak i przeciw żołnierzom –dezerterom. Nie miał względu na nic. Było to wynikiem świeżego pomyślnego obrotu rzeczy przy wyprawie na Ruś (i osadzeniu tam swoich przyjaciół), oraz nowego sposobu myślenia o swej władzy i swoich poddanych. Żołnierzy karał surowo jako dezerterów. Niektórzy płacili śmiercią, inni więzieniem a wszyscy utratą majątków. Niewiasty, którym nawet właśni mężowie przebaczyli, król karał z osobliwym okrucieństwem. Kazał, bowiem odbierać im dzieci, które się urodziły z grzesznych związków, a do piersi przystawiać im szczenięta. Niewiasty te, bowiem uważał za niegodne, aby karmić płód ludzki, lecz najwyżej psi, bo zapominając o swej ludzkiej godności, nad prawo Boże i godziwe związki małżeńskie, wyżej postawiły grzeszne związki cielesne ze swymi sługami. Dzieci zrodzone z tego grzechu, dawał do karmienia sukom, których szczenięta odebrał. Wyroki takie kazał wykonywać okrutnie i bez cienia litości. Chciał być surowym mścicielem zdrady małżeńskiej, ale nieludzko poniewierał, godnością kobiet i matek.
To zachowanie króla, budziło odrazę. Ale ohydniejsze było to, że sam król oddaje się grzechom, które potępia u innych i grzeszy publicznie. Zbrodnie króla i ucisk ludu zmuszają znów Stanisława do obrony prawdy i przywrócenie wolności uciśnionym niesprawiedliwie. Może tak Bóg zrządził, że biskup Stanisław urodził się i rządził Kościołem Krakowskim, w tym czasie, aby odważnie walczyć w obronie tych, którzy sami siebie obronić nie mogli? Król Bolesław odrzuciwszy od siebie słuszność, sprawiedliwość, i wstyd, a idąc ciągle drogami zepsucia, stał się dla wszystkich stanów nie do zniesienia. Gnębił bogatych, poniewierał ubogich. Doszedł do takiej próżności, że tym, co do niego się udawali ze sprawą, tylko przez posłańców dawał odpowiedź. W swojej tyranii, zapędzał się tak daleko, że nie starał się zachować nawet pozór religii chrześcijańskiej. Zdaje się, że wyczerpał wszystkie możliwości występków tak przeciw Bogu, jak i dla pokrzywdzenia ludzi. Wpadł również w pewnego rodzaju rozpacz i zobojętnienie na wszystko. Pozbawiony dyscypliny wewnętrznej, popsuty przez poprzednie powodzenie, stał się bardzo gwałtowny i apodyktyczny. Przy wymierzaniu kary, wielu bez sądu i wysłuchaniu obrony – skazywał na śmierć. Okrutne i natychmiastowe wyroki wydawał tak na sprzeciwiających mu się rycerzy jak i na niewiasty, które rodziły ”dzieci grzechu”. Ustanowieni przez króla urzędnicy i jego siepacze, byli również jak władca niemiłosierni. Nic też dziwnego, że wielu pokrzywdzonych, coraz częściej zwracało się do biskupa Stanisława, błagając o ratunek i obronę. Wobec takiego stanu rzeczy, biskup krakowski musiał zareagować na bezbożność króla, który się nie krępuje w obrażaniu Boga i ludzi. Widział również, że władca zdecydował się pójść drogą, która jemu samemu i Królestwu przyniesie zgubę, wszystko, bowiem znalazło się w zamieszaniu i rozluźnieniu takim, iż wydawało się zarażone najgorszą chorobą. Biskup Stanisław widział również, że wszyscy powołani do tego, boją się stanąć w obronie prawa Bożego i ludzkiego. W tej sytuacji, sam jeden, po raz drugi udał się do króla z prośbą i napomnieniem.
X. kan. Jan Długosz
Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego
(Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae)