prof. Feliks Koneczny — „Święci w dziejach Narodu Polskiego”
Część czwarta
Tymczasem rozwijał się nasz polski wieniec świętości. Od r. 1255 uporządkowane były sprawy majątkowe klasztoru Klarysek w Zawichoście, wyposażony już był zdaniem bł. Salomei należycie. Żadna z zakonnic nie mogła wprawdzie posiadać majątku osobistego, a wszystkie żyły ubożuchno, ale nawet ubogie utrzymanie kosztuje, a przy tym trzeba mieć środki na zachowanie całości i porządku budynku klasztornego, kościoła, a choćby tylko kaplicy; i kościół zaopatrzyć w sprzęt kościelny i mieć na utrzymanie kapłana, który byłby zarazem spowiednikiem zakonnic. Tak więc minęło lat dziesięć nim bł. Salomea osądziła, że może się już wyrzec majątku i w r. 1255 stała się zakonnicą. Stanowiska ksieni nigdy nie przyjmowała. Przebyła w klasztorze 26 lat.
Tegoż roku klasztor zwierzyniecki poniósł wielką stratę, gdyż zmarła tam owa towarzyszka bł. Bronisławy, bł. Judyta, o której niestety nic więcej nie wiemy, jak tylko to, że była rodowitą Krakowianką i że ją czczono jako świętą. Mamy też wiadomość, że była „wsławiona cudami”. Cześć jej trwała jeszcze w połowie wieku XVII, lecz potem urwała się tradycja.
W roku następnym przybywał natomiast do wieńca świętości nowy liść. Jeden z najdzielniejszych Piastów, rodzony brat Przemysława Poznańskiego, książę kaliski Bolesław Pobożny, poślubił siostrę przyrodnią wielkiej księżnej Kingi, Jolantę (Helenę), córkę Bieli IV, króla węgierskiego. Jak zwykle wtenczas, panna młoda była jeszcze bardzo młoda, licząc zaledwie 12 lat. Ślub odbył się w Krakowie w r. 1256. Św. Kinga zatrzymała zbyt młodą pannę młodą po ślubie przy sobie, na swym dworze, jeszcze przez dwa lata i dopiero potem odesłała ją mężowi do Kalisza. Jolanta miała potem powiększyć grono polskich świętych patronek.
W tym samym czasie przybywał drugi z kolei klasztor Klarysek w Polsce, mianowicie wrocławski, fundowany w r. 1257 przez wdowę po Henryku Pobożnym, Annę. Jak wiemy, była to królewna czeska; z Pragi też Klaryski sprowadziła. Znamienne jest, że stroniła od Trzebnicy, choć miała tam świekrę i szwagierkę. Zamieszkawszy u swoich Klarysek, żyła tam do r. 1265, a zmarła w chwale świętości.
Niestety, również w r. 1257 miał ubyć główny działacz tego pokolenia. Św. Jacek dokończył żywota, tak zbożnego i tak pożytecznego. Umarł w glorii świętości, modląc się do niego i wypraszano nawet cudy, a jednak minęło 346 lat, nim został ogłoszonym świętym.
A w następnym roku 1258 skończyły się świątobliwe dni bł. Grzymisławy. Pochowano ją we franciszkańskim kościele w Krakowie.
Na wawelskim zamku pozostawała sama już bł. Kinga, dziewicza małżonka dziewiczego męża, oboje oddani duchownemu kierownictwu bł. biskupa Prandoty. A w najbliższym sąsiedztwie Wawelu, na Zwierzyńcu, odeszła z tego świata w dwa lata po swym stryjecznym bracie św. Jacku, bł. Bronisława, ta, która przed Tatarami schroniła się na „Panieńskie skały” pod Krakowem. Pochowana jest w kościele swego klasztoru, beatyfikowana dopiero w roku 1839 przez papieża Grzegorza VI. Przeniosła się do lepszego świata, jakby unikając powtórnej ucieczki przed tatarskimi zagonami, tuż przed drugim ich najazdem. Miał nastąpić w roku jej zgonu, 1259.
Zwolnił Pan Bóg bł. Bronisławę od udręczeń powtórnego najazdu mongolskiego, a św. Jacka od katuszy najcięższej, żeby nie musiał patrzeć na rozbicie własnego dzieła. Najazd bowiem straszliwy, jeszcze gorszy niż w r. 1241, wywracał znowu wszystkie stosunki.
prof. Feliks Koneczny
« Kanonizacja Świętego Stanisława cz. III